Dodaj do schowka. Kup teraz, Zapłać za 30 dni. Bezpieczne zakupy. Gdy ktoś bliski odchodzi od Kościoła (Wachowiak Daniel) Niska cena i szybka wysyłka tylko na Czytam.pl - Sprawdź!
Bóg od samego początku uczynił ludzi wolnymi. Pragnął, aby w wolności każdy miał prawo do podejmowania decyzji – także tych, które dotyczą samego Boga i miłości względem Niego. To podstawowe założenie wydaje się kluczowe w zrozumieniu i właściwym przeżywaniu bólu po odejściu kogoś bliskiego ze wspólnoty Kościoła. Na samym początku trzeba powiedzieć, że nie od dzisiaj ludzie świadomie i dobrowolnie opuszczają Kościół. Jednak dzięki powszechnemu dostępowi do mediów i portali społecznościowych współczesne odejścia z Kościoła często wiążą się z gorącą dyskusją i ich nagłaśnianiem, co ma świadczyć o tym, że Kościół pozostaje w kryzysie lub głosi nieprawdę. Na szczęście świętość Kościoła nie zależy od naszej grzeszności, ale wypływa ze świętości samego Chrystusa. Oczywiście każde odejście jest wielką stratą i wiąże się z bólem dla całego Kościoła i samego Boga. W tym wszystkim trzeba jednak jakoś się odnaleźć i wybrać konkretną postawę wobec Boga i odchodzącego. W tym miejscu podkreślić należy, że zmiana wyznania lub porzucenie wiary katolickiej nie jest sprawą błahą. Świadome porzucenie wiary i odejście z Kościoła skutkuje ekskomuniką, a ta stanowi najcięższy rodzaj kary, jaką w Kościele się przewiduje. Dla człowieka wierzącego i ugruntowanego w wierze odejście kogoś bliskiego jest rzeczą niesamowicie trudną. Pomijam fakt, że w każdym wierzącym rodzi ono naturalne pytania o własną wierność, o zaangażowanie i o to, jak sobie radzę z wątpliwościami, których doświadczam we Wspólnocie. Powodów odejścia z Kościoła są na pewno tysiące. Jedne stają się jawne, inne zapewne pozostaną na zawsze wielką tajemnicą tych, którzy odeszli. Dla osób, które zmagają się i cierpią z powodu odejścia kogoś bliskiego, ważne wydaje się przyjęcie założenia, że do miłości i wiary nie da się nikogo zmusić. Źle by się działo, gdyby ktoś bez wewnętrznego przekonania i wolności trwał w Kościele i świadomie (lub nieświadomie) mu szkodził. Odejście bliskiej osoby od wiary lub zmiana wyznania skłaniać nas powinna do jeszcze większej gorliwości. Zdarza się bowiem, że to przez naszą hipokryzję ludzie tracą wiarę. Przyjąć musimy prawdę, że nic nie jest nam dane raz na zawsze. Wiara sama w sobie domaga się ogromnego wysiłku. Na naszej drodze możemy spotkać sytuacje, gdy ktoś nas w Kościele zrani, skrzywdzi lub nie zawsze będziemy wszystko rozumieli. Co więcej, także nie zawsze my zostaniemy zrozumiani. Te wszystkie sytuacje często układają się w całość, ale pamiętajmy, że nie jesteśmy w Kościele ze względu na ludzi, ale ze względu na Chrystusa i nasze własne zbawienie. Być może wyda się to truizmem, ale zobowiązani jesteśmy do pamięci modlitewnej za tych, którzy zdecydowali się na odejście. Źle się dzieje, gdy w stosunku do tych osób stosujemy pewien rodzaj nagonki lub prześladowania. Dobrze wiemy, jak rani nas krytyka i oskarżanie od tych, którzy opuścili Kościół i stali się Jego wrogami. Przyjmijmy to w duchu pokuty za nasze błędy i grzechy. Jednocześnie brońmy prawdy i wiary! Potrzebna jest w tym wszystkim wielka delikatność i wyrozumiałość. Tylko poprzez chrześcijańską miłość i wiarę w nadprzyrodzoność możemy wzbudzić w kimś nadzieję, że droga powrotu do Kościoła jest cały czas otwarta. Jednocześnie nie powinniśmy ustawać w dbaniu o własne uświęcenie i wzbudzać nadzieję na to, że Bóg potrafi zawrócić człowieka z błędnej drogi. Na koniec nie pozostaje nic innego jak zachęcić do modlitwy za wszystkich, którzy odeszli z Kościoła, ale także za tych, którzy w swoim sercu rozważają taką możliwość. Pewne jest to, że nie słowem ani naleganiem, ale postawą życia i autentycznością jesteśmy w stanie przekonać ludzi do Boga i Kościoła.
"Ameryka Łacińska z kontynentu nadziei stała się dla Kościoła kontynentem zmartwień" - pisał w 2004 meksykański dziennikarz Diego Cevallos. "Ilość wiernych, która odchodzi z Kościoła, może doprowadzić do jego upadku w ciagu półtora dekady".
Odważne wyznanie Margaret: "Postanowiłam przerwać milczenie, wypisuję się"! Margaret zdradziła, dlaczego postanowiła... odejść z Kościoła! O tym, że jedna z najpopularniejszych polskich wokalistek chce dokonać apostazji dowiedzieliśmy się już kilka tygodni temu. Piosenkarka i jurorka najnowszej edycji programu "The Voice of Poland" w wywiadzie dla magazynu "Playboy" przyznała wówczas, że w dzieciństwie była zmuszana do chodzenia do kościoła. Margaret nie ukrywała, że najbardziej boli ją to, w jaki sposób Kościół traktuje temat cielesności. (..) co tydzień spowiadałam się z masturbacji. LOL. Of course I did. Z perspektywy czasu przeraża mnie, jak bardzo poznawanie własnego ciała było i jest stygmatyzowane - mówiła kilka miesięcy temu. Teraz Margaret przyznaje, że jej wcześniejsza wypowiedź o apostazji nie była fanaberią. Wokalistka naprawdę chce odejść z Kościoła! Dlaczego? Zobaczcie, jak komentuje swoją decyzję. Margaret nie wierzy w Boga Margaret w rozmowie z "Super Expressem" potwierdziła, że nie chce być już częścią Kościoła, a o apostazji myślała już od dawna. Jurorka "The Voice of Poland" mówi wprost, że nie wierzy w Boga. Wypisuję się z Kościoła. Po prostu nie wierzę w Boga. To nie jest stan sprzed dwóch miesięcy, to rośnie we mnie od dawna. Postanowiłam przerwać milczenie, bo nie chcę być hipokrytką udającą wielką katoliczkę. Chcę być fair wobec katolików. Od dawna nie uczestniczę we mszach ani w życiu grupy, do której już po prostu nie należę. Bez sensu jest też źle mówić o Kościele, jeśli się do niego należy. Ja się już nie identyfikuję ze wspólnotą- Margaret przyznała w rozmowie z dziennikiem. Jak na wypowiedź Margaret zareagują jej fani? Komentarz wokalistki sprzed kilku tygodni wywołał ogromne poruszenie w sieci. Internauci byli wówczas mocno podzieleni - jedni byli zachwyceni wyznaniem gwiazdy, drudzy byli zszokowani odważną deklaracją Margaret. Zobacz także: Wiedzieliście, że Magda Bereda ma już na swoim koncie duet z Margaret? Zdradziła nam kulisy tego występu Margaret chce odejść z Kościoła i głośno o tym mówi. Jurorka "The Voice of Poland" wyznała publicznie, że nie wierzy w Boga. Materiały prasowe
Teraz śpiewak odchodzi z Kościoła Wolna Sobota Damian Maliszewski. Ksiądz, który zrobił mi erotyczną spowiedź, następnego dnia chował mojego tatę Twórcy kanadyjskich szkół z
Margaret zdradziła w zaskakująco szczerym wywiadzie dla magazynu Playboy, że kiedy była nastolatką, masturbowała się, a potem co tydzień musiała się spowiadać z tego w konfesjonale i spotykała się z brakiem zrozumienia, dlatego teraz zamierza dokonać apostazji. Margaret rzadko udziela tak szczerych i kontrowersyjnych wypowiedzi. Tym razem jednak otworzyła się na potrzeby wywiadu dla magazynu Playboy. Jedno z najpopularniejszych pism dla facetów zobowiązuje! Toteż Małgosia Jamroży opowiedziała o swoich pierwszych doświadczeniach autoerotycznych i związanych z nimi nieprzyjemności w kościele! Margaret o masturbacji i Kościele W rozmowie z Playboy'em Margaret powiedziała, że chce wypisać się z Kościoła katolickiego, bo księża byli w przeszłości nietolerancyjni wobec jej cotygodniowych wyznań dotyczących masturbacji. W czasach szkolnych piosenkarka chodziła co niedzielę do kościoła, bo tak życzyli sobie jej rodzice. Podczas spowiedzi dzisiejsza gwiazda szczerze opowiadała o swoich doświadczeniach seksualnych. Księża nie podchodzili do nich wyrozumiale... Mam takie wspomnienie z okresu nastoletniego, gdy jeszcze regularnie byłam przymuszana do chodzenia do kościoła i co tydzień spowiadałam się z masturbacji. LOL. Of course I did. Z perspektywy czasu przeraża mnie, jak bardzo poznawanie własnego ciała było i jest stygmatyzowane. Dlatego planuję w najbliższym czasie dokonać apostazji - powiedziała Margaret. Autor: WBF Zobacz też:
WPHUB. 08.02.2022 19:29. Olga Bołądź nie jest już katoliczką. Podaje konkretne powody. 517. Olga Bołądź wypisała się z Kościoła. Aktorka wyznała w najnowszym wywiadzie, że nie jest już katoliczką. "Mądrzy księża to niewielki promil" - przyznała. Olga Bołądź odeszła od Kościoła katolickiego (AKPA, AKPA)
Margaret Thatcher jako pierwszy polityk w brytyjskiej w historii na stanowisku premiera rządziła przez trzy kadencje (1979-1990). Przez ostatnie lata chorowała, zmarła na udar mózgu. Przedstawiamy wspomnienia o byłej premier. Hanna Suchocka, była premier: Z Margaret Thatcher miałam okazję spotkać się kilkakrotnie. Pierwszy raz, gdy byłam premierem, a Ona już nie podczas mojej wizyty w Londynie. Robiła spore wrażenie, a zwłaszcza dla mnie, osoby zaczynającej misję publiczną. Była nawet dla mnie idolem, podziwiałam jej stanowczość i zdolności polityczne. Była niewątpliwie wielką osobowością, osobą uprzejmą, ale jednak trzymającą pewien dystans. Pamiętam, że kiedy sama byłam premierem dziennikarze zapytali mnie, czy jestem „Drugą Margaret Thatcher”, odpowiedziałam, że jestem Pierwszą Suchocką, bo nie chciałam Jej naśladować, a także sytuacja oraz systemy polityczne Polski i Wielkiej Brytanii były bardzo odmienne. Pamiętajmy, że dla Polski była również ważnym symbolem, wspierała polskie dążenia demokratyczne, o czym świadczy Jej wizyta w Polsce w 1988 r. Tadeusz Mazowiecki, były premier: Odchodzi jedna z Wielkich… Po raz pierwszy spotkaliśmy się w 1988 r., gdy przyjechała do Polski i odwiedziła także Lecha Wałęsę w Gdańsku. Było to niezwykle ważne spotkanie. Pamiętam, że była niezwykle zorganizowana, kontrolowała każdą minutę. Była też osobą o niezwykle zdecydowaną. Pamiętam, że kiedy spotkaliśmy się potem w Londynie, dokąd pojechałem na Jej zaproszenie, zbiegło się to z konferencją ministrów spraw zagranicznych w Ottawie, gdzie postanowiono o Konferencji 2 plus cztery [seria zorganizowanych w 1990 r. spotkań przedstawicieli NRD i RFN oraz USA, Wielkiej Brytanii, Francji i ZSRR, na których omawiano sprawy dotyczące zjednoczenia Niemiec – red.]. Uzyskałem wówczas mocne poparcie dążeń Polski, by zakończyć sprawy naszej zachodniej granicy z Niemcami i udało się, by ówczesny minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski uczestniczył w tej konferencji. Margaret Thatcher rozumiała, że dla Polski to sprawa niezwykle istotna, choć już wtedy zauważyłem pewne Jej obawy wobec aspiracji Niemiec w obliczu zjednoczenia, chociaż historia tych obaw nie potwierdziła. Pamiętam również, że interesowała się relacjami Europy wobec Związku Radzieckiego i mocno promowała Gorbaczowa, którego zauważyła zanim objął tak eksponowaną funkcję. Niewątpliwie odegrała wielką rolę, wywierała mocny nacisk – także z Ronaldem Reaganem, a potem Georgem Bushem na przemiany w ZSRR. Jan Krzysztof Bielecki, były premier: Pierwszy raz spotkałem się z Margaret Thatcher w 1988 r. podczas jej wizyty w Polsce. To było spotkanie w kościele św. Brygidy w Gdańsku, na które przyszło wielu ludzi Solidarności. To było dla mnie wielkie przeżycie, bo od początku lat 80. Margaret Thatcher była dla mnie symbolem demokracji i wolności. My bardzo potrzebowaliśmy takiego międzynarodowego wsparcia i ona nam je przywiozła. To był czas wielkiej beznadziei i marazmu. Nie przejmowała się, że w Polsce rządzi Wojciech Jaruzelski, ale odważnie z podniesioną głową spotkała się z ludźmi, którzy chcieli innej Polski. Była dla mnie, już jako premiera w 1991 r., wzorem reformowania gospodarczego kraju. Opracowując plan redukcji długu publicznego korzystaliśmy z recept „Żelaznej Damy”. Wiem, że jej sposób patrzenia na gospodarkę bardzo inspirował wicepremiera, ministra finansów Jacka Rostowskiego, który przecież wiele lat spędził w Wielkiej Brytanii. Drugi raz spotkałem się z nią w 1991 r., kiedy byłem premierem i przyjechała do Polski na moje zaproszenie. Po tej wizycie przysłała do mnie bardzo osobisty list, z którego zapamiętałem jej silne wsparcie dla reformowania polskiej gospodarki. Potem pojechałem do Margaret Thatcher do Wielkiej Brytanii razem z Hanną Suchocką. Zauważyłem wtedy, że choć w polityce to prawdziwa Żelazna Dama, to w relacjach osobistych jest bardzo ciepłą i opiekuńczą osobą. Pamiętam, że przed wyjściem do dziennikarzy powiedziała Hannie Suchockiej , by poprawiła makijaż, a mnie w czasie obiadu napominała, abym się porządnie najadł. Była też bardzo dowcipną osobą, co pokazała kiedyś na naszej wspólnej konferencji w Pradze, kiedy pojechaliśmy tam na zaproszenie Vaclava Havla. Podała mi wtedy karteczkę z zabawnym komentarzem na temat mojego wystąpienia. Jacek Rostowski, wicepremier, minister finansów: Margaret Thatcher była osobą o niezwykle silnej osobowości. Powinniśmy być jej szczególnie wdzięczni, bo to ona razem z Janem Pawłem II i Ronaldem Reaganem, stworzyli sytuację polityczną, dzięki której wygrali bitwę intelektualną z komunizmem. Przez co sami komuniści, tak naprawdę, przestali w ten system wierzyć. W wymiarze moralnym - była to zasługa naszego Papieża, w wymiarze potęgi Zachodu, stworzonego systemu obronnego - była to zasługa determinacji Prezydenta Reagana. Natomiast w wymiarze intelektualnym, w wymiarze afirmacji najważniejszych wartości: wolności, nie tylko politycznej, ale także gospodarczej - największe zasługi miała była Pani Premier Margaret Thatcher. To ona, w gronie wielkich liderów początku lat 80-tych, doprowadziła do pokojowego upadku komunizmu i dzięki temu, do odzyskania niepodległości i demokracji przez nasz kraj. Myślę, że to wielkie zwycięstwo demokracji, które nastąpiło pod koniec lat 80-tych, jest wielkim pomnikiem historycznym Margaret Thatcher
Problem odchodzenia ludzi od Kościoła można porównać do porzucania domu rodzinnego. Niezależnie, jak daleko by odeszli, serce ojca zawsze jest przy nich. Powrót dorosłego dziecka do domu rodzinnego jest zawsze wielkim przeżyciem dla matki i ojca. Sterani wiekiem, doświadczeni życiem i samotnością, stęsknieni za przeszłością
Niedługo miną dwa tygodnie od oburzającego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, które wywołało falę protestów w całej Polsce. W strajkach uczestniczą głównie ludzie młodzi, którzy wylewają swoje frustracje na sytuację w kraju w ogóle. Szybko okazało się, że nie chodzi "tylko" o prawo do wolności wyboru, ale i o sprzeciw wobec polityki Prawa i Sprawiedliwości oraz olbrzymiej roli Kościoła w życiu nie chodzą na religię (o czym decyzję można podjąć dopiero w 18. roku życia), nie uczestniczą też w życiu wspólnoty religijnej: nie przyjmują sakramentów, nie biorą udziału we mszach świętych. Coraz więcej młodych ludzi rozważa apostazję, a i starsi datą nie ukrywają, że nie chcą chrzcić dzieci. Kościół znalazł się więc w bardzo trudnym położeniu, bo nie cieszy się już wśród młodych właściwie żadnym także: Koronawirus w Polsce. Krzysztof Śmiszek o apelu ws. mszy: Kościół musi puknąć się mocno w głowęArcybiskup Stanisław Gądecki zauważa te niebezpieczne dla Kościoła przemiany. Duchowny udzielił wywiadu Katolickiej Agencji Informacyjnej, w którym stwierdził, że... winien jest Netflix, który w swoich produkcjach promuje "homoseksualizm, hedonizm i rozwiązłość". Tego kanału komunikacji Kościół nie wykorzystuje, więc przegrywa walkę o rząd dusz młodych Dzisiejsi młodzi dźwigają w sobie balast dzisiejszej kultury medialnej. Gdy dokonywała się pierwsza [rewolucja komunikacyjna], wówczas pierwszym dziełem wydrukowanym na maszynie Gutenberga było Pismo Święte. Dzisiaj, w dobie drugiej rewolucji komunikacyjnej, niemalże każdy serial dla młodzieży na Netflixie zawiera promocję homoseksualizmu, hedonizmu i rozwiązłości. Przeciwnicy wykorzystują obficie kanały dystrybucji treści i formowania sumień, które są mało używane w Kościele - cytuje Gądeckiego Gazeta arcybiskupa winien jest nie tylko Netflix, ale i media społecznościowe: Facebook, Instagram, Twitter, gdzie czai się szatan pod postacią "marksistów kulturowych": Są to obszary zagospodarowane całkowicie przez marksistów kulturowych, którzy konsekwentnie realizują program formowania posłusznego nowym ideom człowieka - mówi uważa też, że uczestnicy protestów chcą obalić rząd, bo wolą życie bez "cierpień i trosk". Organizatorzy demonstracji w jego ocenie są wspomagani przez "zagraniczne odpowiedniki".- Mamy żywą niechęć różnych grup do obecnego rządu i pragnienie obalenia go, przekierowane przez niektórych polityków przeciwko Kościołowi. Wskutek tych demonstracji - jakie zostały zorganizowane przez ruchy lewicowe i feministyczne, wspomagane przez zagraniczne odpowiedniki - Kościół zdał sobie wyraźniej sprawę z tego, jak daleko poszła laicyzacja i degradacja naszej kultury. Wzorce zachodnie zostały szeroko przeniesione na nasz grunt. Model życia według zasad konsumpcjonizmu bez cierpień i bez trosk stał się pragnieniem wielu - powiedział w rozmowie z to być zaskoczeniem, ale arcybiskup Gądecki nie popiera Andrzeja Dudy w sprawie zmiany przepisów aborcyjnych. Arcybiskup mówi wprost: prezydent chce wprowadzić "nową formę eutanazji".- Prezydencka propozycja byłaby nową formą eutanazji, która selekcjonuje osoby ze względu na możliwość przeżycia. Tym razem przypadki aborcji wynikające z przesłanki eugenicznej zostaną podciągnięte pod nowy przepis – prawdopodobnie z wyjątkiem dzieci z zespołem Downa – i wszystko pozostanie w tym samym punkcie - mówi na to jakikolwiek komentarz?Oceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze jestem, kiedy wreszcie dotrze do tych ich pustych głów nad pełnymi brzuchami, że to oni i tylko oni są powodem odchodzenia ludzi od kościoła. Nie żadne seriale, nie żadne telewizje. Tylko oni - ludzie, którzy zniszczyli to co jest piękne w wierze w Boga zachłannością, obłudą i kłamstwem..Oho, zaczyna sie najazd na programy, seriale, kanały i platformy. Zaraz nam wszystkiego zabronią. Szukaja winnych wszędzie tylko nie u siebieNetflix dobiera propozycje według tego co się wcześniej oglądało ;)Nie nadążamy, dlatego wymiękamy i już nie chodzimy do kościołów. Najnowsze komentarze (714)ZACZNIJCIE BISKUPI WRESZCIE NAWRACAĆ SIĘ SAMI !!! - I PODAJCIE WRESZCIE POD SĄD WSZYSTKIE OSOBY HOMOSEKSUALNE W KOŚCIELE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Ma rację sam mam netflixa i 78% seriali wyłączam bo pojawia się jakiś chory wątek. Wciśnięty na siłę. Zreszta TVP nie lepsze jedno mówią drugie robią. Kurski nie wie co puszcza? Ludzie muszą się obudzić. Mam 30 lat i jestem szczerze przerażony tym jak ludzi dają sprowadzić się do narożnika. Mniejszość domaga się praw które nie są im odbierana mówi o nienawiści a sama do niej nawołuje. To mniejszość atakuje prawa większości. Rośnie to jak nie zmienimy- Przypominam, że Europy dawno by nie było gdyby nie Król Polski 334 lat temu Jan III Sobieski zatrzymał atak islamu na Europę . KOMU przypisał zwycięstwo? Panu Jezusowi i Matce Bożej. Nie oddał a Przypisał. Ksiądz arcybiskup ma czas oglądać wszystko, co jest dostępne na Netflixie? Nie wiedziałam, ze jest takim fanem seriali. Poza tym, chyba mam inny Netflix :D Może się zastanowi ile zgorszenia serwują nam duchowni? Naprawdę uważa, ze wszystko co serwuje nam Zachód Polacy, jak głupie baranki, przyjmują bezrefleksyjnie? A może wręcz odwrotnie młodzi Polacy mają odwagę zadawać pytania i porównywać? Bo nie wszystko co mówią biskupi jest logiczne. Świat się zmienia i bez Netflixa doszłoby do zmian kulturowych. I osoby LGBT nie mają z tym nic wspólnego :D A przecież homoseksualizm, hedonizm i rozwiązłość to zjawiska całkowicie obce kościołowi!!! ;-);-)Wierni w XIX czy XX wieku byli dla księży lepsi. Bez telefonów komórkowych z aparatem, telewizji, internetu ludzie nie mieli pojęcia co księża wyprawiają, było łatwo takim ludziom robić wodę z mózgu i opowiadać o piekle i szatanie. Dziś wszystko się zmieniło łatwo sfotografować księdza, podsłuchać, nagrać i to chłopakom nie pasuje. A, "życie bez cierpień i trosk" to wybierają panowie, którzy idą na księży. Pod przykrywką sukienki ukrywają swoje dewiacje pedofilskie, a także skłonności homoseksualne. Ciekawe w której grupie zawodowej jest najwięcej homoseksualistów czy pedofilii??Wierni w XIX czy XX wieku byli dla księży lepsi. Bez telefonów komórkowych z aparatem, telewizji, internetu ludzie nie mieli pojęcia co księża wyprawiają, było łatwo takim ludziom robić wodę z mózgu i opowiadać o piekle i szatanie. Dziś wszystko się zmieniło łatwo sfotografować księdza, podsłuchać, nagrać i to chłopakom nie pasuje. A, "życie bez cierpień i trosk" to wybierają panowie, którzy idą na księży. Pod przykrywką sukienki ukrywają swoje dewiacje pedofilskie, a także skłonności homoseksualne. Ciekawe w której grupie zawodowej jest najwięcej homoseksualistów czy pedofilii??Zapewne sam ogląda skoro się taka Świętość ogląda Netflixa, to nie grzech?jest tyle programów katolickich. Dlaczego Jego Wysokość ogląda takie plugawe seriale? ja ich nie ogladam, moja rodzina też nie. A o duchownych od dawna mamy niezbyt pochlebne zdanie,które teraz potwierdza się,niestety..Fakt, że promocja LGBT jest coraz większa. W filmach zawsze są to postacie pozytywne. Fajniutkie takie. Czasem źli ludzie (wstrętni wyjątkowo) je chodziłam do Kościoła, ale ilość trupów w szafie, z których kościół nie chce się rozliczyć, hejt na każdym kazaniu skierowany do myślących inaczej oraz nietolerancja spowodowały, że wierząc w Boga nie wierzę w kościół i już tam nie chodzę. To kościół zniszczył sam siebie. Dodatkowo kościół z prawicą widzą wrogów nie tam gdzie oni są, to przykre, zwłaszcza mając za sobą dwie wojny światowe (i wiele innych), których genezę teoretycznie każdy zna... A tak na marginesie nie oglądam seriali Netflixa, na filmy też nie mam to się naoglądał, rozumiem, że widział każdy serial na Netfliksie, skoro ocenił, że prawie każdy jest o homoseksualizmie. Jest takie powiedzenie, że niektórym wszystko z d..się kojarzy. Temat dla psychologa o ile nie dla psychiatryWasza Świątobliwość, proszę trwać przy "Trwam".Z powodu homoseksualizmu to młodych by do księzy ciągnęło,proszę moze chodzi o to,ze kościół przestał być autorytetem i za bardzo skupił się na wydzieraniu ludziom kasy oraz tłamszeniu ich osobowości?Po co mam chodzić do kościoła-zeby usłyszeć,jaka jestem grzeszna ,niegodna i w zasadzie mam marne widoki na zbawienie?To wolę w domu posiedzieć i mądrą ksiązkę przeczytać albo obejrzeć fajny skąd to wie? Sam ogląda z koleżkami, jak nie ma pod bokiem dziecka do zmolestowania to chociaż film o tym obejrzeć dobrze. HIPOKRYTA jak oni wszyscy zresztą.
. 229 392 62 440 274 148 537 115
margaret odchodzi z kościoła