Z KODEM "PUZONIK" WSZYSTKIE GRY TANIEJ O 5% NA KINGUIN: https://kingu.in/puzonik🔥MÓJ NOWY KANAŁ!https://www.youtube.com/channel/UCaNNTnhn3o-Ok64GMt5xbzQ💥 U

Error [404] File Not Found : Plik nie istnieje Podany w zapytaniu URL /dotarlo-do-mnie-ze-to-ja-jestem-wszystkim-psylocybina-trip-raport/ nie został odnaleziony na tym serwerze. The requested URL /dotarlo-do-mnie-ze-to-ja-jestem-wszystkim-psylocybina-trip-raport/ was not found on this server. Wróciłem do domu po roku Otworzyłem drzwi, by wyrzucić syf od którego chciałbym mieć spokój Ciężko jest zmienić życie po roku Szczególnie jak wychodzisz Ty, potem fakty, a na koniec ludzie na idiotów Jak wracasz z wojny a czeka na Ciebie pokój Jesteś spokojny o sprawy, które są w toku Ja nie miałem spraw w toku Chrześcijaństwo a palenie Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), palenie tytoniu zabija w skali światowej więcej osób niż gruźlica, wirus HIV i malaria razem wzięte. WHO przewiduje, że jeśli nie podejmie się środków zmierzających do zaprzestania palenia, w kolejnych 20 latach na skutek używania tytoniu umrze ponad 8 milionów ludzi każdego roku. Analizując problem plag społecznych, nie można nie uwzględnić jego aspektów konfesyjnych, choć może pozornie wydaje się, że nie są one ważne. Od tradycyjnych niechlubnych praktyk nie jest wolny ani lud kościelny, ani pasterze różnych stopni i godności. Niedobrze, że ludzie wierzący, wierzący w powtórne przyjście Zbawiciela i zakończenie historii grzechu na naszej planecie, żyją jakby Boga i jego woli nie znali. Nasz naród pod względem konfesyjnym to w przeważającej części chrześcijanie, wyznawcy religii chrześcijańskiej, w tym olbrzymia większość - to wyznawcy Kościoła rzymskokatolickiego. Jeśli więc istnieje w naszym kraju problem nikotynizmu, alkoholizmu, jeśli ludzie piją i palą, to nie trudno stwierdzić, że na tle struktury konfesyjnej Polski piją i palą przede wszystkim chrześcijanie! Nie oznacza to naturalnie, że wszyscy chrześcijanie piją i palą. Wśród chrześcijan Kościoła rzymskokatolickiego i kościołów protestanckich jest wielu oddanych sprawie abstynentów, działaczy ruchu przeciwtytoniowego i przeciwalkoholowego. Poniższy tekst jest parafrazą pewnej korespondencji, która onego czasu miała miejsce pomiędzy duchownym, a pewną kobietą proszącą o nietypową pomoc w kwestii nałogu palenia papierosów. Pytanie kobiety: Pragnę z całego serca stosować się do zasad Pisma Świętego. Czytam je i zastanawiam się nad jego treścią. Staram się, to co czytam, odbierać bardzo osobiście, bo przecież jest to Boży list do człowieka, więc także do mnie. Ponieważ od dawna palę papierosy, zaczęłam zadawać sobie ostatnio pytanie, czy wolą Bożą jest, abym rzuciła palenie. I na pewno by tak było, gdybym tylko miała pewność, że tego właśnie Bóg oczekuje ode mnie. Jednak nigdzie w Piśmie nie doczytałam się, że powinnam przestać palić. Czy mimo to miałabym rzucić ten nałóg? Wydaje mi się, że nie jestem jedyną chrześcijanką, która ma taki problem. Odpowiedź duchownego: Pismo Święte rzeczywiście nie wspomina o paleniu papierosów, jednak z całości nauczania biblijnego wynika, że Bóg chce oddzielić swoje dzieci od wszystkiego, co je niszczy, a w konsekwencji odbiera szczęście i życie, a że tak jest w przypadku tytoniu, to nie stanowi najmniejszej wątpliwości. Kiedy mówię, że Bóg chce odłączyć swoich naśladowców od tego co złe, niewłaściwe, rujnujące, myślę tu nie tylko o papierosach, alkoholu, narkotykach, ale także o waśniach, sporach, kłótniach, zazdrości, cudzołóstwie, a nawet pewnych pokarmach. Zauważ, Pismo Święte nie mówi także na przykład o piciu kawy czy napojów energetyzujących, a wiemy, że te powszechnie zaliczane są do używek, ponieważ działają pobudzająco na organizm ludzki, zmieniając (w mniejszym lub większym stopniu) stan świadomości człowieka. Większość używek po pewnym czasie uzależnia osobę je stosującą, dlatego każdy myślący człowiek (zwłaszcza chrześcijanin) oddziela się od wszelkich używek, dbając o swoje ciało, które jest nazwane "świątynią Boga". Bóg polecił chronić tę świątynię, a ciało, ducha i duszę nakazał zachować w nieskalanym stanie. Jako twór Boży człowiek jest własnością Boga. Uzasadnia to potrzebę troski człowieka o ten misterny twór swego ciała, którego on sam jest tylko szafarzem i z tego szafarstwa będzie musiał kiedyś zdać rachunek przed Bogiem. Ciała nie można więc niszczyć nałogami. Trzeba nad nałogami odnieść zwycięstwo. Potrzebę troski o zdrowie uzasadnia również akt odkupienia człowieka przez Boga. Ap. Paweł napisał: "Czyż nie wiecie..., że nie należycie do samych siebie? Drogoście bowiem wykupieni. Wysławiajcie tedy Boga w ciele waszym" (1 Kor. 6, 13). Nasz organizm, nasze zdrowie i siły witalne należą do Boga. Człowiek wierzący powinien poświęcić je Odkupicielowi i innym wzniosłym celom, a nie samolubstwu, którego pielęgnowane nałogi są tragicznym wyrazem. Innym uzasadnieniem potrzeby troski o zdrowie jest akt zbawienia. Aktem tym została objęta nie tylko dusza człowieka, czyli jego psychika i charakter, ale także jego ciało. Biblia uczy, że chrześcijanin powinien oczekiwać "odkupienia ciała", że Chrystus jest także "Zbawicielem ciała". Człowiek winien więc należycie troszczyć się też o ciało, starannie przygotowywać się na powtórne przyjście Chrystusa, dbając, aby nic nie niszczyło jego ciała, umysłu i charakteru, słowem - troszczyć się o zdrowie fizyczne, psychiczne i duchowe. W takim pojmowaniu leży potężna siła motywacyjna. Nie zapomnij, co wyżej wspomniałem, że ciało ludzkie zostało w Biblii podniesione do godności "świątyni Bożej". Ap. Paweł napisał, że jesteśmy świątynią, w której mieszka Bóg, nie należymy więc do siebie samych (1 Kor. 6, Wysoki to przywilej być mieszkaniem dla samego Boga! Ale to również obowiązek dla chrześcijanina szczególnej troski o ten Boży dom w nas i o godność życia w ogóle. Nakaz Biblijny jest jasny i jednoznaczny: "Jeśli ktoś niszczy świątynię Bożą, tego zniszczy Bóg, albowiem świątynia Boża jest święta, a to wy nią jesteście" (1 Kor, 3, 17). A poza tym, jakże Bóg przez Ducha Świętego będzie przebywał w ciele człowieka, jeśli znajdować się ono będzie w więzach nałogów zaciemniających świadomość, krępujących wolę i zanieczyszczających uczucia? Na Twoim miejscu zdecydowałbym jak najszybciej rzucić palenie. Paląc podnosisz ryzyko wystąpienia w twoim życiu wielu chorób, tym samym powoli zabijasz siebie i w ten sposób łamiesz przykazanie mówiące „Nie zabijaj!”. Przykazanie to nie odnosi się tylko do niszczenia życia cudzego, choć i o to w nim chodzi, ale także i przede wszystkim do niszczenia życia własnego. Palenie nie jest postawą obojętną dla otoczenia, ludzi wśród których żyjesz. Co sądzić o chrześcijaninie, jeśli przez palenie, picie staje się on powodem zgorszenia? Jakim wzorem życia służy dzieciom, ludziom niewierzącym lub wierzącym inaczej człowiek, który nie postępuje zgodnie z nakazami Chrystusa? Gdy chrześcijanin pali, w pewnym stopniu wyrządza krzywdę także bliźnim, narusza tym samym zasady miłości braterskiej i moralności chrześcijańskiej. Przykazanie "Nie zabijaj" jest nakazem moralnym w zakresie ochrony życia i zdrowia własnego i bliźniego. Skoro uważasz się za chrześcijankę, to warto by było zadać sobie pytanie, w jaki sposób będziesz mogła lepiej służyć Bogu i jak należycie oddawać mu cześć – paląc czy nie paląc. Proponuję Ci, wyrzuć dziś swoje papierosy i powiedz: „ Panie Jezu, dziękuję Ci, że wyzwoliłeś mnie z więzów nałogu”. Nie chodzi tu o papieros jako taki, tylko o kajdany przykuwające Cię do nikotyny i czyniące Cię jej niewolnikiem, odrywając Cię od Boga. Jak jako chrześcijanie możemy składać przed innymi ludźmi świadectwo, że Jezus uwalnia, że wyzwala, że daje wolność, zwycięstwo nad grzechem, jeżeli w naszym własnym życiu papieros jest silniejszy od Jezusa? Decyzja rzucenia palenia wymaga stanowczości. Nie mów: „chciałabym”, „może rzucę”, „zobaczę jak będzie”, „powinnam”, ale powiedz „chcę przestać palić!” i to chcenie ukierunkuj na Pana Jezusa, który przyjdzie Ci z pomocą, wsparciem i siłą, da Ci moc przetrzymać ten trudny czas, kiedy będziesz zrywać kajdany zniewolenia nikotynowego. Powiedz: „Panie, chce być wolna od nałogu, dla Ciebie. Chce moim zwycięstwem, którego Ty mi udzielisz, dać wyraz tego, że jesteś silniejszy niż mój nałóg”. Nad taką postawą unoszą się liczne Boże obietnice umocnienia Cię w Twojej decyzji. Czy potrafisz zaufać Bogu i pozwolić przeprowadzić się przez proces uwolnienia od nałogu? Motywacja religijna jest potężnym środkiem przeciwdziałania uzależnieniom, przemawia za koniecznością troski o zdrowie i otoczenie, a także koniecznością zwycięstwa nad nałogami. Wzniosłym obowiązkiem chrześcijanina jest prowadzić zdrowy styl życia, w równym stopniu troszczyć się o ciało i ducha, bez żadnych preferencji. Wszystko co szkodzi ciału fizycznemu i psychicznemu ma aspekt negatywny. Nikotyna, tak jak alkohol, szkodzą ciału z pewnością, wpływając destruktywnie na osobowość człowieka. Jeśli chcesz być wolnym od nałogu, wsparciem może służyć Ci pięciodniowy program antynikotynowy Rzucisz palenie, jaki prowadzimy w ramach działalności Stowarzyszenia. Dla każdego powodu warto przestać palić. Rzucenie papierosów jest wyzwaniem zwłaszcza dla tych, którzy uważają się za praktykujących chrześcijanin, bo – jakby nie spojrzeć – palenie z chrześcijaństwem nie idzie w parze. Jestem pełna nadziei, że ten felieton poruszył czyjeś ludzie serce i wstrząsnął chrześcijańskiem sumieniem. Ani palenie papierosów, ani picie alkoholu nie znajdują akceptacji na kartach Pisma Świętego, autorytatywnego przewodnika dla chrześcijan. Przeczytaj także: Opr. Agata Radosh Ponadto byli palacze mieli znacznie zmniejszone ryzyko zgonu po osiągnięciu wieku 70 lat w stosunku do osób, które nie porzuciły nałogu lub zrobiły to po 60 roku życia. Wyniki pokazują, że rzucenie palenia jest korzystne dla wszystkich palaczy, niezależnie od wieku.
Witam drodzy forumowicze. Pisze do Was bo nie wiem co mam począć.. Mianowicie minęło 15 lat od ukończenia terapii AA mojego taty. Człowiek przecudowny walczący nigdy nie widziałam u niego załamania pod względem życia w trzeźwości sam sie zgłosił na terapię sam chciał wyjść. Jedynym momentem kiedy bałam się i zwatpilam w niego przez chwilę była śmierć mamy. Ale najdzielniej ja zniósł. Do teraz, jakis czas temu pojechał na wczasy i wracając powiadomił mnie ze napił sie tam i teraz też się napije drineczka bo mu sie od życia też coś należy. Absolutnie tego nie ukrywa. Co jest dla mnie ogromnym szokiem. Nie mogę spać bo myślę tylko o nim. Dodaje ze byłam chwilowo na specjalizacji terapeuta do spraw uzależnień. Więc trochę liznelam tej teorii tylko mój tata jest zachwycony życiem nie upij się wypije drinka dwa nie ma zadnych problemów niedawno przeszedł na emeryturę lata z kobitkami teraz spotkał jakaś na tych wczasach, ma sporo pieniędzy. Błagam poradzcie co robić w takiej sytuacji bardzo denerwują go uwagi z mojej strony. Nie wiecie co mogło wpłynąć na takie szybkie zmienianie przez niego całego życia jak by na to nie patrzeć. Doradzcie coś. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Ostatnia edycja: przez Supergerl. Witaj na forum Mam na imię Waldek i jestem alkoholikiem. Twój tata czuje w tej chwili luz,kontroluje picie,wydaje mu się,że problem alkoholowy Go nie smutne co powiem,ale w tej chwili niewiele możesz co możesz,to okazuj jemu swoje uczucie,że bardzo Go kochasz,że po prostu pragniesz jego może,wówczas zda sobie sprawę że swojej sytuacji i zapragnie rozpocząć wszystko od nowa. Będę trzymał za Was kciuki Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Witaj, powiem od siebie jako alkoholik. Wrocilem do picia po 13 latach abstynencji. Zaczalem "kontrolowac picie" czyli np raz na miesiac, a pozniej... coz, wyladawalem na terapii 3 miesiace temu. "Na rozum" od razu wiedzialem, ze nie powinienem w ogole pic ale dopoki na nowo nie zaczalem dostrzegac strat z powodu picia... "kontrolowalem". Osobiscie uwazam, ze juz lata wczesniej przygotowalem sobie grunt do picia, a powod do siegniecia po pierwszy kieliszek znalazlby sie sam, kazdy alkoholik znajdzie ten "usprawiedliwiajacy". Watpie by w tamtym czasie czyjes troski czy zabiegi pomoglyby mi w opamietaniu sie bo przeciez "kontrolowalem" i strat wyraznych nie bylo. Mimo wszystko trzymam kciuki i pozdrawiam. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Cześć. Przecież właściwie nic się nie stało?! Na razie lata sobie za kobitkami i coś od życia mu się należy! Wiem czym może się to skończyć, ale Boże broń, tylko go nie terapeutyzuj. Wszystko co mu potrzebne ma w głowie, wie o wszystkim. Uderzyła woda do głowy i musi dojść do tego że ma problem. Niestety. Mnie gdy piłem, gdyby ktoś chciał mi mówić o 'moim' problemie, dostałby po głowie. Do wszystkiego trzeba dorosnąć. Do spokoju i opanowania też. Przecież Ty też wiesz że alkoholik sam musi dostrzec problem. Myślę że raz przedobrzy z drinkiem i obudzi się. Traktuj go jedynie jak człowieka. Sedno tkwi w odwróceniu myślenia. Gdy widzę w autobusie łobuzującego pod wływem % to widzę: łobuza który się nachlał. W żadnym razie nie jest to pijak, który pod wpływem go dalej i traktuj jak człowieka, nie usprawiedliwiaj alkoholizmem. Znasz mnie ale nie wiesz kim jestem Za tę wiadomość podziękował(a): sylwia1975, Supergerl Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Witaj Coz jedno jest pewne Nic nie jest pewne ,tato poczul luz...........nie ma sensu sie nakrecac bo nie wiem jak to sie skonczy,Nikt z nas nie mnie wiesc ze mnialas przes 15 lat innego czlowieka trzezwego,ze potrafil pokazac dziecku co innego niz uzaleznienie Wszystko przemija nawet wczoraj ,nie warto zyc hstoria Za tę wiadomość podziękował(a): Supergerl Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Witaj Supergerl Ja podobnie jak Piotr zaczęłam pić po ponad 13 latach abstynencji. Podejrzewam, że podobnie jak Twój Tata poczułam luz. Dużo, o tym myślałam. Szkoda, że nie zaczęłam myśleć zanim sięgnęłam po pierwsze piwo. Moje "sprawdzanie" czy jeszcze jestem alkoholiczka trwało 1,5 roku, aż w końcu....zaczęłam wnioskować, że jednak jestem. Najpierw, to było 1-2 piwa, później 3-4 piwa, później wino, wódka i tak coraz więcej i coraz częściej i coraz częściej "z ukrycia" W końcu zaczęłam mówić i robić głupie rzeczy - niestosowne. Wstępnie "do pionu" postawił mnie mój Mąż. Nie chciał "przerabiać" tego wszystkiego czyli mojego picia po raz drugi. Wspomnę jeszcze, że przez te 13,5 roku nie picia pilnowałam bardzo żeby nie zjeść nawet cukierka, który miał w składzie alkohol, ani żadnego lekarstwa z nim. W domu był spokój, żadnych większych problemów ( bo jak zmarła moja Mama, to już piłam). Podsumowując ja chciałam sprawdzić swoje siły i dodatkowo myślałam sobie : "jestem po 50-tce cóż mi jeszcze w życiu pozostało???" Głupie to myślenie było. Teraz, to wiem. Nie piję od 19 lutego tego roku i jest mi z tym superowo. Teorię jako taką mam no i ....FORUMOWICZÓW Życzę Ci aby Twój Tata wcześniej niż ja doszedł do wniosku, że picie do niczego dobrego nie prowadzi Pozdrawiam Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. I tego zawsze się po latach zapiłem,-"a co tam piwo czy drink"Poleciało,wróciłem po roku do picia z przed znów trochę nie piję,jednak już nie popuszczę,nie przygotuję sobie "terenu" do kolejnego choć niektórych to dziwi,dalej uczęszczam na grupę terapeutyczną,dalej jak mi "źle" dzwonię i spotykam się z moją psycholożką,Dalej jestem raz w tygodniu na grupie AA,spotykam się z takimi samymi ludźmi jak o tym "zapomniałem" choć wiedziałem że to niebezpieczne to zakłamywałem się-"już po tylu latach sam sobie dam radę".Czyli przygotowywałem sobie "grunt" do ponownego Tatę to "czuć".Jednak co radzić jak pomóc,-chmm ktoś napisał"nie terapeutyzować" mnie to działało wręcz go wspieraj,zostań tu z nami, Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Dziekuje Ci Supergirl, za ten wpis. Pokazuje on tylko jak podstepna to choroba. Podobny przypadek opisuje Wielka Ksiega, czyli ksiazka "Anonimowi Alkoholicy"(rozdzial 3 "wiecej na temat alkoholizmu"). Niestety nie konczy sie to dobrze. Przykre to, ale nic nie mozesz zrobic dla swojego taty, mozesz powiedziec mu tylko co o tym wszystkim myslisz i glosno mowic o jego alkoholizmie. Pozdrawiam Ula alkoholiczka. " Wszystko czego kiedykolwiek pragnąłeś, jest po drugiej stronie lęku" Za tę wiadomość podziękował(a): ...anna63, Supergerl Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Bardzo bardzo serdecznie dziękuję wszystkim za odpowiedzi niestety stało się najgorsze i czego najbardziej sie obawiałam po dwóch tygodniach picia delikatnego mój tata wrócił dziś z imienin nie mogąc trzymać się na nogach mówił do swoich wnuczek że bardzo ich kocha że ja jestem najważniejsza a ja nie mogłam sie odezwać bo mi zabrakło glosu. Położyłam go do łóżka ,jeżeli jutro rano jak go odwiedzę bo nie mieszkamy razem nie będzie czuł poczucia winy to nie wiem co zrobić. Moje siostry przyjeżdżają za tydzień może we trzy uda nam się coś zdziałać. Płakałam dziś jak nie wiem nigdy nie spodziewałam się że ze zobaczę mojego tatę jeszcze kiedykolwiek w takim stanie jak dziś. Jestem bezradna moja cała nauka na ten temat poszła na nic jeżeli chodzi o tak bliską osobę nie potrafię sie zdystansować i doradzić coś jak komuś obecemu. Myślę że jest na tyle wcześnie ze zastosuje metodę bardzo zawiedzionej i złej na taty córki za to co zrobił wieczorem i jasno dam mu do zrozumienia że nie takiego taty chce i ze nie Bede tego tolerować. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Bardzo przykre to co się stało,ale niestety,jest to konsekwencja,NIEKONSEKWENCJI Twojego taty który uległ tej strasznej ze sposobów,który może okazać się skutecznym,jest okazywanie uczuć,uczuć do Twojego taty,jak również uczuć targających Twoje jemu,jak bardzo Ci było przykro kiedy widziałaś jego w tak okropnym alkoholik ma kaca moralnego po przepiciu,szczególnie rano jak się ten moment i mów mu o swoich uczuciach oraz odczuciach towarzyszących Ci bardzo go kochasz,lecz powiedz również,jak było Ci kłóć się z nim,bo ten sposób jest całkowicie kciuki za Ciebie i Twojego tatę Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. To bardzo przykre, ale mozna sie bylo spodziewac. Przykre jest rowniez to, ze Twoje dzieci niestety musialy na to patrzec. Gdybym byla na Twoim miejscu to zabronila bym Tacie w takim stanie odwiedzac Was. I choc wiem jak ciezko jest stosowac pewne zasady wobec tak bliskiej osoby, to pamietaj o "twardej milosci", ona uratowala nie jednego alkoholika i jest to chyba jedyna rzecz, ktora mozesz zrobic. Pamietaj rowniez o sobie Pozdrawiam " Wszystko czego kiedykolwiek pragnąłeś, jest po drugiej stronie lęku" Za tę wiadomość podziękował(a): sylwia1975, Supergerl Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Dawno nie zaglądałam tu więc pisze teraz jest bardzo źle tata pije, pije od rana, w południe, codziennie. Już tylko mogę się temu przyglądać i czekać.. Nie mam nadzieji, że przestanie sam. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Witaj super dziewczyno. Trudno jest mieć nadzieję widząc to co i Ty widzisz. Jest tu sporo takich kobiet które od lat toczą walkę, nie tyle z alkoholikiem, co z samą sobą, ze swoim współuzależnieniem. By przestać walczyć o coś co jest mało realne. W końcu każdy pić kiedyś przestanie, ale za życia niewielu się to uda. A jeszcze mniej potrafi się nacieszyć życiem bez alkoholu. Przegapiłem Twój wpis o przyjęciu postawy " złej na taty córki za to co zrobił ". Szkoda bo ta raczej nie działa. Mamy tu w innych wątkach wiele przykładów na to. Pijak musi mieć straty by zauważył że jest źle. Jesteś dorosła to mina złej na tatę córeczki już nie działa jak kiedyś. Lepiej daj mu spokój i powiedz że wnuki zobaczy jak będzie trzeźwy. Niech nie straszy ich swoim pijaństwem. Jeśli je kocha to choć na chwilę przejrzy na oczy. Myślisz że może zadziałać? Znasz mnie ale nie wiesz kim jestem Za tę wiadomość podziękował(a): Waldek, Supergerl Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Witaj Supergirl. Mam na imię Krzysztof i jestem alkoholikiem. Podczytuję ten wątek i zdecydowałem się również zabrać głos. Sam jestem dzieckiem alkoholika i pamiętam doskonale, jak bardzo pragnąłem aby tata nie pił. Żadne metody nie skutkowały. Przestał pić wtedy, kiedy zmusiła go do tego choroba. Ważniejsza w tym wszystkim jest moja postawa wobec niego. Kiedy sam zrozumiałem dlaczego piłem, cała moja złość na tatę zniknęła. Żadna siła i żadne sposoby nie zmusiły taty do zaprzestania picia. On po prostu chciał pić. Czytam tutaj o kilu osobach, które zapiły po wielu latach abstynencji. Sam osobiście też wielu takich znam. Ja także zapiłem, tyle, że po kilku miesiącach i to było - jak się okazało zbawienne dla mnie z jednego prostego powodu. Po tym zapiciu apragnąłem przestać pić dla siebie samego. I tak jest do dnia dzisiejszego. Zrozumiałem także jeszcze jedną rzecz. Słyszałem o niej gdzieś na terapii ale jednym uchem wpadło a drugim wypadło. Chodzi o to, że nie wystarczy tylko przestać pić, trzeba wytrzeźwieć a to ogromna różnica. Na podstawie własnego życia powiem, że nie istnieje żaden powód do picia. Powtrzam żaden! Alkoholika, który chce się napić nie powstrzyma żadna siła i podświadomie się do tej chwili przygotowuje. Alkoholizm jest podstępna chorobą lecz tak naprawdę podstępne są w niej umysł i zakodowane w nim schematy myślowe oraz serce, które nie umie pokazać na zewnątrz wszystkich kłębiących się w nim uczuć. Coraz bardziej je dusi, dusi, dusi, ze stają sie na tyle przytłaczające, że umysł przejmuje pałeczkę i szuka droi do znalezienia ulgi w cierpieniu serca. Dlatego właśnie trzeźwienie to długotrwały i nieraz bolesny proces. Twój tata zaczął ponownie pić, bo chciał się napić. To brutalne, lecz prawdziwe. Myślę, że strata żony mimo pozorów bardzo w tym pomogła. Niezmienne jest tylko to, czego zmienić nie chcemy Za tę wiadomość podziękował(a): Supergerl Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Witajcie ju o tym pisałem ale Dziewczyny z Allanonu majo takie powiedzenie Nie przez Ciebie pije i nie dla Ciebie Krzysiek Alkoholik Za tę wiadomość podziękował(a): sylwia1975 Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
W 2006 roku w Europie do leczenia otyłości został wprowadzony rimonabant – antagonista receptora kannabinoidowego typu 1 (CB1). W 2008 roku, po dwóch latach klinicznych obserwacji został wycofany z rynku z powodu efektów ubocznych – zaburzeń depresyjnych i lękowych, a także nasilonych nudności i zawrotów głowy.
~mlody zly pijany2017-12-16 15:48:11No z przerwami palilem. W wojsku nie dalo sie rzucic ale jak wyszedlem to zaczalem ostro trenowac biegi dlugodystansowe co by nie stracic kondycji z wojska ( WOSF 1 stopnia zobowiazuje). Napierd... po 10-5 km codziennie. Pozniej wrocilem do palenia przez rk zeby za 2 lata rzucic ostatecznie. 1~mlody zly pijany2017-12-16 15:48:4010-151~mlody zly pijany2017-12-16 15:49:26Teraz moge pic i nei ciagnie mnie do palenia a tych co pala przy mnie to bym zapier... 1~mlody zly pijany2017-12-16 15:58:08Rzucilem w wieku 26 lat to nie wiem jak to sie ma do ludzi, ktorzxy pala 26 la np. i chca rzucic w wieku 40+ Trzeba chciec no mi sie udalo po wie luuu bardzo wielu probach... Stay Tuned BRO!!!1~Robson2017-12-16 19:21:02Byłem na tzw. blaszkach i nie pale od 15 miesięcy, dziennie jarałem do 2 paczek. 1~bombaj2017-12-16 20:43:08A ja obiecałem na chrzcinach mojemu synkowi że idę zapalić ostatniego i wyszedłem na balkon zapaliłem i 15 listopada minęło już 9 lat jak nie palę. Brawo ja3~kiero692017-12-26 08:43:38ja paliłem już 3 paki na dobe przy ciężkiej pracy od 3; 30 paliłem 18lat desmoxan i silna wola, nie pale ponad 2 lata1~Kiero Bogdan2017-12-26 11:36:19Też polecam Desmoxan.. w marcu będzie 5 lat jak nie palę.. wtedy to była nowość.. spróbowałem i udało się. Polecam.. 1~Gfukk2018-01-11 11:15:42Hfyjh1 Transporterka 2018-01-11 11:18:45Hdyjhdruhfthgh-1~jestem chłop!2018-01-11 11:33:19Nie pale tydzień, zobaczymy jak długo. Z zamiarem rzucenia nosiłem sie od jakiegos czasu. No tak z 5 lat... A zmotywowała mnie moja żona. Powiedziała, że du. pa nie chłop jestem skoro nie potrafie zapanowac nad nałogiem. Oj jak to mnie zmotywowało... 1~Liś2018-10-09 19:28:23Tak, to prawda, jeśli się nie chce, to się nie rzuci, ale można się też wspierać różnego rodzaju środkami takimi jak tabletki Tabex. Ja postanowiłem, że ten sposób rzucam palenie. Mam dość tego zapachu, tego jak ludzie się krzywią w pracy, kiedy przychodzę z przerwy, a także straconych pieniędzy.. 1~Prywatnie ZDK2018-10-09 19:37:35Po prostu nie pal. Przestać żreć na potęgę to jest dramat. Jeść musisz. Ile?1~Ola2018-10-26 11:42:06Mi się udało rzucić dzięki tabletkom tabex w fazie początkowej bo ona jest najtrudniejsza. Musisz tez tego bardzo chcieć i mieć silna wole. Ja nie pale narazie pol roku a już uważam to za sukces. 1~Jacek2018-10-26 14:19:24Witam. Kolego Ja paliłem 20 lat 1, 5 paczki papierosów dziennie. Na wyjazd 4 tygodniowy zabierałem ze sobą 5 kartonów papierosów. Pewnego dnia, stwierdziłem, że dość mam palenia!!! Zaczynało mnie dusić itd... Rzuciłem z dnia na dzień! Najważniejsze, nie rzucisz nigdy jak będziesz się ograniczał.. Musisz z dnia na dzień rzucić przestajesz i tyle. Wszystko siedzi w głowie! Nie myśl o tym, Ja akurat wróciłem do swojego starego sportu który kiedyś namiętnie trenowałem, do siłowni i tym sobie czas zająłem. Nie myśl o paleniu, wszystko siedzi w głowi i najważniejsze, to silna wola!! Jak Ja dałem radę to uwierz mi Ty też napewno dasz radę!!! Powodzenia!!!2~Edi kruger2018-10-26 14:23:58Czlowiek nie wielblond pic i palic musi1 barracuda 2018-12-29 21:38:02Jak już ktoś podniósł stary wątek-nie palę od listopada 1984 i dobrze mi z tym. Nikt mi nie powie, że nie można rzucić. Jak ja rzuciłem-może każdy inny. Max4 2018-12-29 21:46:02Ja postanowiłem sobie ze od wigili nie będę palił i jak narazie nie pale chociaż desmoxan cały czas w gotowości barracuda 2018-12-29 21:48:31To nie daj się namówić na papierochy. Ja rzuciłem bez żadnych wspomagaczy. ~Kierownik ciężarówki2018-12-29 21:58:36ZAWSZE się zastanawiam, jak mogliście zacząć palić to świństwo. Spróbowałem raz, odruch wymiotny, drugi raz gdy byłem w wojsku, odruch wymiotny. I tak zakończyła się moja kariera palenia. 1~Kierowca dylizansu2018-12-30 11:37:05Po tym całym desmoxsanie to dopiero chce się jarac!!! Kiedyś próbowałem z nim, uważam że to jest wielkie smierdzące nic nie dające gufno, które pomaga pozbyć się pieniędzy a nie nałogu. Ostatniego papierosa zapaliłem 3. 09. 2018 roku bez żadnych wspomagaczy trwam w tym do dzis1 Max4 2019-01-02 19:19:51Po 33 latach palenia mam pierwszy tydzień za sobą bez papierosa myślałem że będzie gorzej barracuda 2019-01-03 03:27:18I tak trzymaj. Nie wierz w żadne swiństa, które "pomagają" rzucić palenie. Jak rzuciłem palenie (żeby czymś zająć ręce), wpadłem w nałóg rozwiązywania krzyżówek. Niestety, od dłuższego czasu, poziom krzyżówek jest w możliwości przedszkolaka. Dlatego i ten nałóg rzuciłem. :-) 1~Kierowca2019-05-28 21:32:38Ja paliłem 30 lat polecam BICOM 2000, biorezonans Byłem raz i nie palę nie odczuwam głodu nikotynowego koniec smrodu i kaszlu1 piotr2075 2019-05-28 21:45:0428 lat paliłem. 4 stycznia sięgnąłem po desmoksan. Pomogło. Ponad 4 miesiące bez fajek. Jednak zalecam ostrożnośc. Byłem bardzo senny i miałem problemy z koncentracją. Na szczęście zima mniej roboty (gruszka) więc dałem radę~Pan Ordynator2019-05-28 21:49:33Palę (nie pamiętam od ilu lat). Czuję się świetnie (nie wiem jak płuca, bo się nie badam). Nie mam problemów z koncentracją i ze wzwodem. Oby tak dalej. 1~Pan Ordynator2019-05-28 21:54:27Ale zanaczam, ja mam silną wole... nie kupuje a "pole":) 2~kompost z łysych2019-06-04 20:27:32Paliłem 25lat od 14 roku życia. Przez ostatni rok nawet 60 szt. dziennie. Zuciłem palenie nagle ot tak. Pierwszy tydzień był ok. Zaczeło się pużniej po tygodniu. Przez trzy miesiące chodziłem po ścianach i z psychą zaczęło się coś dziać. na początku wspomagałem się gumami nicorette ale po kilku dniach miałem gębę tak oparzoną od nich że nawet gumy odrzuciłem Nie palę już 6 lat i w ogóle mnie nie ciągnie nawet przy piwku. Jestem z siebie dumny. Niestety przez te 6 lat 20 kg przybyło1~kompost z łysych2019-06-04 20:29:50kukuś wierzę w Ciebie. Dasz radę. Na złość dziadom dasz radę1~Pan Ordynator2019-06-04 20:30:36Nie chcem ale muszem:) 1
Oczyszczanie płuc po rzuceniu palenia – skutki długotrwałego palenia. Płuca po roku regularnego palenia zupełnie nie przypominają już płuc osoby niepalącej. Stają się tak na prawdę czarne, w wyniku wdychania tysięcy szkodliwych substancji. W dymie papierosowym znajduje się około 5000 różnych rodzajów toksyn.
Gdy wróciłem do domu, rozbeczałem się jak bóbr. Tak płakałem, że nawet pies mnie pocieszał. Czułem się przegrany. Była jesień, nie miałem pracy. Wszystko było nie tak. Mam 28 lat i jestem inżynierem. W pewnym momencie mojego życia, przez około pół roku, przygotowywałem się na wyjazd wolontariacki do dalekiego kraju. Na moje szczęście (albo nieszczęście) dwa miesiące przed samym wyjazdem zakochałem się w mojej dobrej znajomej. Nie trzeba było długo czekać, abyśmy się zeszli - ona też była wolna, zawsze się lubiliśmy; kilka lat wcześniej też próbowaliśmy się zejść, ale nie wyszło. Zanim wyjechałem, byliśmy ze sobą miesiąc; miesiąc, który był wspaniałym czasem. W czasie wyjazdu okazało się, że placówka na którą dojechałem, kompletnie nie była gotowa na przyjęcie mnie - nie mogłem się oddalać od swojego miejsca zakwaterowania, a po miesiącu mój kompan - zgodnie z planem - opuścił mnie i wrócił do Polski. Cały czas byłem w kontakcie z przyjaciółmi, rodziną i moją dziewczyną. W pewnym momencie uznałem, że skoro i tak kończy mi się wiza, a roboty dla mnie nie ma, to najlepiej będzie wrócić do kraju. Nie czułem wielkiego żalu ani rozczarowania, wszystko było w ufności Bogu. Jak można się domyślić, ja i moja dziewczyna bardzo tęskniliśmy za sobą i planowaliśmy czas, który nastanie, gdy wrócę. Przez ten cały czas, bardzo modliłem się do Boga o tę relację, aby rozwijała się zgodnie z planem Bożym. Na początku miałem być na placówce przez 7 miesięcy, które - przez moje perypetie - skróciły się w sumie do 2. Jak to często bywa, ja mam swój plan na życie, a "góra" ma swój. Gdy wróciłem, moja dziewczyna miała trudny czas - ona naprawdę źle się czuła i widać było, że cierpiała. Po koło 2 tygodniach od mojego powrotu, zerwała ze mną. Dzień wcześniej spodziewałem się, co nastąpi i miałem ogromne problemy, żeby powiedzieć w czasie wieczornego pacierza "niech będzie wola Twoja". Następnego dnia spotkaliśmy się i padło parę zdań. Przyjąłem wszystko, bo cóż mogłem zrobić. Gdy wróciłem do domu, rozbeczałem się jak bóbr. Tak płakałem, że nawet pies mnie pocieszał. Stwierdziłem, że to jest tak dla mnie straszne, że nawet nie będę sobie wmawiał, że mam to olać, iść dalej do przodu i takie tam gadanie. Nigdy się nie spodziewałem, że jak będziemy razem, to coś pójdzie nie tak, nie kłócąc się nawet, zwłaszcza, że dużo wcześniej przyjaźniliśmy się i dobrze się rozumieliśmy w wielu kwestiach. Myślę, że jak o tym piszę, to wielu z was przeżyło to samo. Do tego czułem się mega przegrany, wróciłem wcześniej z wyjazdu, była jesień, nie miałem pracy, wszystko było nie tak. Ale najważniejsze dla mnie miało się stać. Od wielu lat zmagałem się z pokusami związanymi z pornografią. To, co się wydarzyło, było wielkim bodźcem, aby podjąć radykalne kroki, żeby zerwać z tym świństwem i nawiązać głębszą relację z Bogiem. Wielką inspiracją dla mnie był filmik selfmastery o końcu związku i o tym, że takie wydarzenia mogą być dobrym motorem do zmian w życiu. Ludzie rzucają palenie, chudną, i robią inne pożyteczne rzeczy. Pomyślałem, że dla mnie będzie to dobry moment na zmiany. Dodatkowo stwierdziłem, że pojadę na rekolekcje ignacjańskie. Była to dla mnie jedna ze wspanialszych rzeczy w mojej relacji z Panem Bogiem. Jeśli chodzi o moją czystość, to chociaż zdążają mi się upadki, są one dość rzadkie i wypracowałem wiele "procedur", które pomagają mi przetrwać. Zostawiając pornografię, nabrałem większej pewności siebie i mam więcej energii, która wcześnie była pochłaniana. Teraz już jestem w innym momencie życia, rany zostały, ale wiem, że chcę żyć blisko Boga, chociaż to wymaga pracy i budowania. Te wydarzenie pokazało mi wiele różnych rzeczy i spraw w moim życiu, którymi chciałbym się podzielić: Pan Bóg czasem "miesza", żebyś się nie wypalił, tak po prostu jest. Pan Bóg w końcu stwierdził: "Chłopie, wiem że będziesz cierpiał, bo zabieram ci coś wspaniałego, ale chcę żebyś żył wolny". Pan Bóg nie ma dla nas jednego planu. On, jeśli Go zapraszamy do naszego życia, jest w stanie zrobić dobro z każdej sytuacji. Chyba najważniejsze - żyjemy w strumieniu Bożych łask, które się uruchamiają, gdy pokornie stajemy przed Bogiem. To bardzo ważne żeby sobie zdać sprawę, że Pan Bóg bardzo nas kocha i - nawet jak upadamy - chce nas bardzo przytulić. Relacja Z Panem Bogiem to relacja jak każda inna, trzeba o nią dbać i się angażować. Człowiek do szczęścia potrzebuje Boga. Nie można robić z ludzi bożków, nawet z tych których kochamy, albo bardzo chcemy kochać. Do tych, co maja problem z pornografią: pamiętajcie, że jak tylko wyczuwacie pokusę, to proście Jezusa, żeby w tej trudnej chwili był z wami. Pan Jezus też był kuszony! Ona nas dobrze rozumie. Pamiętajcie, aby telefon "spał" na biurku albo w innym pokoju. On też "chce" mieć swoje miejsce z dala od was. *** Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych! . 44 776 746 494 333 771 197 430

po roku wróciłem do palenia